Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:1145.33 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:46:56
Średnia prędkość:24.40 km/h
Maksymalna prędkość:63.57 km/h
Maks. tętno maksymalne:295 (153 %)
Maks. tętno średnie:143 (74 %)
Suma kalorii:27899 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:76.36 km i 3h 07m
Więcej statystyk

Uwaga - pulsometry fiksują na Błoniach ;-)

Środa, 9 czerwca 2010 · Komentarze(4)
Późno wróciłem z pracy, w związku z czym musiałem wziąć Escaperka (bo tylko on ma oświetlenie) i udałem się na błonia. Dodatkowo podpiąłem sobie pulsometr, bo jeszcze nigdy Giantem nie jeździłem z pulsometrem.
Do Błoni dojechałem i wszystko było ok, niestety na Błoniach PC15 zaczął fiksować - pokazywał na zmianę puls w granicach 50 do 295 a czasem zupełnie nie miał zasięgu, co zapewne jest związane z tym, że nie tylko ja miałem przy sobie to ustrojstwo - kolejny raz przekonałem się co kabel to kabel ;-)

Kraków - Niepołomice - Mikluszowice

Wtorek, 8 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Korzystając z pogody wybrałem się z Krakowa przez Brzegi i Grabie do Niepołomic, z Niepołomic drogą królewską przez Puszczę Niepołomicką do Mikluszowic i z powrotem. W drodze powrotnej minąłem się z jakimś szosowcem w okolicach Brzegów.
Nie żebym jeździł tylko dla kilometrów, ale miałem dyżur w pracy więc nie mogłem oddalać się zbytnio od Krakowa a zawsze można trochę potrenować mięśnie przed jakąś fajną wakacyjną wycieczką.

Niedziela w Tyńcu - tak lajtowo.

Niedziela, 6 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Żeby nie wyjść z formy to nawet po weselu postanowiłem poruszać nogami.
Do Tyńca i z powrotem w ponad 3 godziny - to się nazywa wyczyn ;-)

Mały zlot BikeStatowców :-)

Sobota, 5 czerwca 2010 · Komentarze(2)
We środę otrzymałem info o Shem'a, że wybiera się w sobotę na rowerze do Tarnowa. Niestety ja w sobotę miałem zaplanowane wesele kolegi, więc musiałem odmówić wspólnej eskapady. Shem, Robin i Lemon umówili się niedaleko mnie przy Placu Centralnym na sobotę na 8:30.
W sobotę obudziłem się o 8:35, wyjrzałem przez okno i doszedłem do wniosku, że nie mogę odpuścić sobie takiej wycieczki więc zadzwoniłem do Shem'a, szybko się ubrałem i popędziłem za nimi. Okazało się, że Robin też musiał wracać wcześniej więc dojechaliśmy razem we czwórkę do Koszyc a stamtąd ja z Robinem wróciliśmy do Krakowa.
Mam nadzieję, że jeszcze wiele takich ekspresowych wycieczek przed nami :-)

Prawie jak trenażer - tyle, że na świeżym powietrzu ;-)

Piątek, 4 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Jak wiadomo pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza, więc chwilowo długie wycieczki należało sobie odpuścić - postanowiłem wziąć Escaper'ka i porobić kilka kółek wokół błoni co by formy nie stracić - takie rowerek treningowy tyle, że na świeżym (no nie do końca ale..) powietrzu.