Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:1159.55 km (w terenie 3.61 km; 0.31%)
Czas w ruchu:49:33
Średnia prędkość:23.40 km/h
Maksymalna prędkość:66.72 km/h
Maks. tętno maksymalne:170 (88 %)
Maks. tętno średnie:137 (71 %)
Suma kalorii:22176 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:82.83 km i 3h 32m
Więcej statystyk

Jazda po mieście.

Poniedziałek, 31 maja 2010 · Komentarze(0)
Miałem do załatwienia kilka spraw w centrum a jak wiadomo po Krakowie w godzinach szczytu szybciej jeździ się na rowerze :-)

"Prawie" lajtowa niedziela ;-)

Niedziela, 30 maja 2010 · Komentarze(1)
W końcu wyczyściłem Gianta i postanowiłem pojeździć z moją przyjaciółką - tak lajtowo - niedzielna wycieczka wzdłóż Wisły, gadu gadu, może jakaś kawa itp...
Umówilismy sie na Kazimierzu o 13:30 wyjechaliżmy na ścieżkę i już na Dębnikach zaczęło lać, założylismy kurtki przeciwdeszczowe, wrócilismy na Kazimierz przeczekać deszcz, i wyjechaliśmy w stronę Dąbia. Oczywiście pogoda nie mogła nam dopisać - burzę przeczekaliśmy pod mostem niedaleko Galerii Kazimierz, na Placu Wolnica wypiliśmy kawę i każdy pojechał w swoją stronę.
Nie ma to jak pojeździć od czasu do czasu na Escaperku ;-)

Jasło - Kraków - powtórka z rozrywki ale w drugą stronę

Sobota, 29 maja 2010 · Komentarze(0)
Jako, że prognozy pogody na niedzielę nie były zbyt optymistyczne (co rzeczywiście się potwierdziło) postanowiłem wracać do Krakowa z samego rana w sobotę, byleby wrócić w miarę suchy.
W planach miałem przejazd bocznym drogami do Wojnicza ale niestety niebo był pochmurne więc postanowiłem nie marnować czasu na zwiedzanie okolic i pojechałem główną drogą z Jasła do Pilzna, później drogą krajową nr 4 do Tarnowa. Po drodze minąłem jakąś rowerzystkę z kuframi w kierunku Rzeszowa, zjadłem obiad w Tarnowie i znaną mi już drogą w kierunku Żabna dojechałem do Szczurowej, 5km od Szczurowej w Niedzieliskach odwiedziłem kolegę i pojechałem do Krakowa.
Mimo słabej pogody udało mi się dojechać w pełni suchy do Krakowa :-)

Niezla traska: Krakow - Jaslo

Piątek, 28 maja 2010 · Komentarze(8)
We czwartek bylem w Warszawie na koncercie AC/DC, wrocilem do Krakowa okolo 4 nad ranem, wyspalem sie i mialem tak dobry humor, ze postanowilem rozladowac troche energii ;-)
Wpadlem na pomysl, ze przyjade na rowerze do siebie na podkarpacie, odwiedze rodzine, a dodatkowo koystajac z tego, ze w Krakowie nie mam internetu a tu jest mam czas opisac moje rowerowe wycieczki.
Najpierw pojechalem na Rybitwy pozalatwiac kilka spraw przed weekendem a poniej w Polske ;-)
Postanowilem nie jechac zbyt ruchliwymi drogami wiec nadrobilem jakies 20km ale czego sie nie robi dla bezpieczenstwa :-)
Za chwile sprawdze prognozy pogody na dzis i jutro bo mam zamiar wrocic do Krakowa rowniez na dwoch kolkach i z suchymi butami ;-)



Moja prywatna kapliczka w Puszczy Niepolomickiej ;-)



bTwinek w Szczurowej ;-)



Wjazd do Tarnowa od strony Zabna.



Ilez tu atrakcji maja w tym Tarnowie i nawet WC ;-)



Zdjecie z serii: "Czy to jawa czy sen? Co Ci przypomina widok znajomy ten" - Tuchow ;-)



Z tej samej serii co wczesniejsze - rynek w Ryglicach.

Nowy zakup - pedaly i buty Shimano SPD :-)

Wtorek, 25 maja 2010 · Komentarze(2)
Doszedlem ostatnio do wniosku, ze noski sa dla dziewczyn ;-) wiec wylicytowalem na allegro pedaly Shimano SPD SL PD-R540 i buty Shimano SH-R076.
Przesylka przyszla we wtorek, wiec od razu wykrecilem noski i zalozylem SPD.
W teorii wiedzialem jak sie je wypina, wiec od razu postanowilem kuc zelazo puki gorace i wskoczylem na rower, zapialem buty i w droge, niestety teoria z praktyka zadka ida w parze - pierwsza proba wypiecia okazala sie nieudana... w panice postanowilem jak najszybciej sie zatrzymac i wypiac buty po zatryzmaniu, niestety po calkowitym zatrzymaniu zadzialalo bezlitosne prawo grawitacji, ktore spowodowalo spotkannie pierwszego stopnia z klombem na moim osiedlu ;-)
Na lezaco w klombie nauczylem sie wypinac buty ale lekcja ta poskutkowala i do dzis gdy widze siniaka na nodze nie zapominam o wypinaniu butow ;-)

A moze mi ktos napisze jak najszybciej ustawic kat buta, zeby nie meczyly sie kolana, bo ja juz os tyodnia co chwile krece i prawie mi sie udalo ;-)

Zginela mi gdzies karteczka ze statystykami z poniedzialku - jak znajde to wpisze kilometry i maksymalny puls jak spadalem na klombik ;-)

Niedziela w okolicach Puszczy Niepolomickiej...

Niedziela, 23 maja 2010 · Komentarze(5)
W niedziele w koncu pogoda (prawie) sie ustabilizowala - wiec razem z moim kumplem Michalem (nie ma go na BS) postanowilismy popracowac nad kondycja.
Umowilismy sie z samego rana pod Secesja (rog Wielickiej i Powst. Slaskich) i pojechalismy najpierw do Niepolomic, gdzie w Salonie z Lodami "Ambrozja" zjedlismy po kilka galek ;-) a pozniej Droga Krolewska przez Puszcze Niepolomicka prawie pod Bochnie gdzie Miska Ciocia zaprososila nas na pyszna zupke pomidorowa :-)
Po zupce wrocilismy do Puszczy a z tamtad do Klaju, Szarowa, w Szarowie w lewo i wzdloz autosrady do Wegrzc Wielkich i do Krakowa. Na Rondzie Grunwaldzkim kazdy pojechal w swoja strone.
Misiek ma zdecydowanie lepsza kondycje wiec wypruwalem sobie flaki, zeby za nim nadazyc a on pod gorke musial zwalniac zebym go dogonil ale od czego w koncu sa przyjaciele ;-)
A wszystkim szosowcom polecam Puszcze Niepolomicka - maly ruch a calkiem dobra nawierzchnia :-)



Moj bTwinek na rozstaju drog w samym srodku Puszczy Niepolomickiej - w ktora tu teraz jechac strone? ;-)



Sciezka rowerowa w Puszczy Niepolomickiej.



Przejazd kolejowy w Klaju, Misiek i nasze rowery bTwinek i Trek a w drugim planie pociag relacji Rzeszow-Krakow.

Na niebie chmury wiec za Krakow strach sie bylo wybierac...

Sobota, 22 maja 2010 · Komentarze(0)
Znowu pochmurno wiec postawilem nie wybierac sie za Krakow zeby nie zmoknac.
Zmobilizowalem sie w konu wypelnic karte gwarancyjna bTwinka i odwiezc ja do Decathlonu na Zakopianke - najprosciej jak sie da czyli glownymi ulicami z NH, pozniej zaczalem zwiedzac Boek Falecki ale zaczelo kropic wiec sciezkami rowerowymi kierowalem sie do domu.
W okolicy ronda Polsadu zaczelo ostro padac wiec przeczekalem ulewe na przystanku autobusowym i z zalem wrocilem do domu - z mojego planu ponad 100 kilometrow udalo mi sie wykonac niewiele ponad 40 :-(

Okolice Krakowa

Piątek, 21 maja 2010 · Komentarze(2)
W koncu ladna pogoda i wolne w pracy wiec wybralem sie na miasto.
Pojezdzilem troche sam ale to nudne wiec zadzwonilem do Przemka i Mateusza i wybralismy sie pojezdzic wspolnie.
Jako, ze ja przyjechalem na bTwinku to Ziomale byli zmuszni do jazdy po asfalcie ;-)
Najpierw zaliczylismy kopce: Kosciuszki i Pilsudskiego a pozniej ZOO i klasztor oo. Kamedulow.
Podjazd pod ZOO zaliczylem w 8:12 minuty - to byla moja pierwsza proba, ale czas niestety najslabszy z naszej trojki - musze jeszcze treche pocwiczyc ;-)
Pozniej rozjechalismy sie w trzy strony swiata, chlopaki do domow a ja na kilka okrazen wzduz Bloni co by popraic statystyki ;-)



"Slimak, Slimak pokaz rogi..." - po powodzi na sciezkach rowerowych wybuchla inwazja slimakow.



Kopiec Kosciuszki - zabezpieczony po majowych ulewach.



Klasztor oo. Kamedulow - od lewej rowery: moj, Mateusza i Przemka.

11tego testy pulsometru a dziś niecodzienne spotkanie :-)

Wtorek, 11 maja 2010 · Komentarze(7)
We wtorek rano zainstalowałem na moim bTwinku pulsometr Sigma PC 15, w związku z czym należało go przetestować.

Udałem się na Błonia, zrobiłem kilka kółek i postanowiłem zadzwonić do Mateusza, on zadzwonił do Przemka i razem wyskoczyliśmy na tor kajakowy a później do Tyńca.

W Tyńcu zadzwonili do mnie z pracy, że następnego dnia muszę wyjechać służbowo do Jeleniej Góry na kilka dni, co wiąże się z tym, że nie mogę pojeździć na rowerze do końca tygodnia więc nie wiem czy uda mi się zrobić w maju więcej kilometrów od Kajmana ;-)

Ale mimo tego, że nie mam okazji pojeździć, w Jeleniej Górze przytrafiła mi się wielka niespodzianka - spotkałem pewną piękną i sympatyczną osobę, z którą nie omieszkałem zrobić sobie zdjęcia - kto jest zapalonym rowerzystą powinien od razu ją rozpoznać - dla tych którzy nie wiedzą kto to podpowiem, że ma na imię Maja :-)





Jelenia Góra - Cieplice Zdrój



Moja idolka - Maja i ja :-)

Czy tylko ja mam już dość takiej pogody? ;-)

Niedziela, 9 maja 2010 · Komentarze(2)
Nie ma nic fajniejszego niż popedałować sobie w niedzielne popołudnie - z takiego założenia wyszedłem dziś po obiedzie i postanowiłem pojeździć, szczególnie, że nawet sytuacja na niebie nie wyglądała najgorzej...

Po wczorajszym dystansie na dziś zaplanowałem lekką, łatwą i przyjemną trasę turystyczno-krajoznawczą, taką, żeby jeszcze kilkoma fotkami pochwalić się Eli i Piotrkowi.

Zaplanowałem dwa cmentarze wojenne, dwa kościoły, w tym jeden zabytkowy drewniany, w planach miałem również dworek Marii Konopnickiej w Żarnowcu (Ci, którzy chodzili do szkoły zanim Roman G. został ministrem edukacji wiedzą, że to ta od "Na jagody" ;-), Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce i Pustelnię Św. Jana w Dukli a później powrót malowniczą drogą z Dukli do Nowego Żmigrodu, dalej na Folusz i do domu - w sumie miało wyjść niewiele ponad 100km ale zakładając, że wycieczka miała trwać do wieczora był to całkiem przyjemny dystans.

Najpierw zwiedziłem Cmentarz Ofiar Terroru Hitlerowskiego w Warzycach - jakieś 2.5km od mojego domu, później udałem się dla odmiany na Cmentarz Jeńców Radzieckich Zamordowanych przez Hitlerowców - to jakieś 5km od mojego domu.

Wstyd się chwalić, ale prędkość maksymalną tego wyjazdu - 62.98 uzyskałem w terenie zabudowanym w Bierówce ;-)

Po cmentarzach przyszedł czas na kościoły - Kościół pw. św. Marcina w Szebniach z 1605 roku z modyfikacjami w 1894 i Sanktuarium Matki Bożej Zawierzenia w Tarnowcu.

Jak już zwiedziłem cmentarze i kościoły postanowiłem wyrwać się z zadumy i udać do Żarnowca do dworku Marii Konopnickie, więc z Tarnowca przez Potakówkę pojechałem do Jedlicza, w Jedliczu skręciłem na Chlebną, ale w Porębach nie było oznaczenia drogi na Żarnowiec więc przeoczyłem zakręt i dojechałem do Łubna Szlacheckiego, tam już zupełnie nie było, żadnych oznaczeń, a że pierwszy raz zawitałem w te rejony i to na dodatek bez mapy na rozstaju dróg pojechałem w prawo. Jak dojechałem do Łajsc - a Łajsce wszyscy znają bo tam swego czasu zlokalizowana była najbardziej popularna w całym powiecie dyskoteka "Maxim" coś jak Energy 2000 tylko -1999 więc zorientowałem się, że jadę w złym kierunku, zrobiłem nawrotkę i zacząłem mknąć w kierunku Zręcina z myślą, że jeśli nie trafię do Żarnowca to chociaż tą Bóbrkę i Duklę zaliczę...

No i wtedy się zaczęło - w Żeglcach zaczęło padać, na szczęście wieś cywilizowana - mają przystanek PKS, w którym nawet dach nie przecieka więc postanowiłem przeczekać co by znowu nie chlipać butami... i tak sobie leżałem prawie dwie godziny na tym przystanku i tylko coraz gorzej lało a o odwrocie nie było mowy bo nad Tarnowcem słyszałem grzmoty piorunów... do wyboru miałem albo czekać w nieskończoność albo jechać w mega ulewie... więc wybrałem tą trzecią opcję - zacząłem wydzwaniać do wszystkich kumpli z Krosna, którzy posiadają samochody kombi - coby się mój bTwinek zmieścił - jeden kumpel jak na złość w Krakowie, drugi w Rzeszowie ale jak to się mówi "do trzech razy sztuka" - trzeci odnalazł mnie w środku ulewy na przystanku w Żeglcach, spakowaliśmy bTwinka do bagażnika i tym oto sposobem znalazłem się cały i suchy w domu :-)

A teraz zaczynam się rozglądać za jakimś odzieniem na sytuacje takie jak dzisiaj bo jak wyjadę gdzieś, gdzie nie będę miał znajomych to będę musiał nawet i dwa dni na przystanku koczować ;-)



A oto kilka fotek z dzisiejszej wycieczki:





Cmentarz Ofiar Terroru Hitlerowskiego w Warzycach 1939-1944.
W latach 1940-1944 w lasach warzyckich odbywały się liczne egzekucje dokonywane przez policję i Gestapo z Jasła.
Na tym cmentarzu spoczywa około 5000 osób.
W 32 mogiłach zbiorowych pochowani są Polacy - mieszkańcy powiatu jasielskiego.







Cmentarz Żołnierzy Armii Radzieckiej w Bierówce.
We wsi Bierówka zginęło z rąk okupanta niemieckiego ok. 4000 żołnierzy i oficerów armii radzieckiej wziętych do niewoli.
Jeńcy, którzy zostali wymordowani pochodzili z obozu jeńców istniejącego w latach 1942-1944 we wsi Szebnie.



Zabytkowy kościół w Szebniach.
Kościół pw. św. Marcina zbudowany w 1605 roku, ostatecznie przebudowany w 1894 roku a remontowany po II wojnie światowej.
Kościół ten znajduje się na podkarpackim szlaku architektury drewnianej.





Sanktuarium Matki Bożej Zawierzenia w Tarnowcu.




Przystanek PKS w Żeglcach.

Smutny koniec mojej wyprawy - niestety ostra ulewa nie pozwoliła mi kontynuować wycieczki - telefon do przyjaciela i resztę wycieczki kontynuowałem już w samochodzie ;-)