Skoro pojechałem do Krakowa rowerem postanowiłem także, że nim wrócę. Kolejny raz ta sama nudna trasa więc nie ma już co opisywać - tylko pedałowanie i ostre słońce ale miałem jedną przyjemną przygodę - w Puszczy spotkałem małego dziczka - nie dużo większy od jamnika - ale bardzo piękny - udało mi się podejść bardzo blisko i zrobić mu kilka zdjęć - może później uda mi się wklepać kilka zdjęć.
Brzydka pogoda, ale miałem kilka spraw do załatwienia w Krakowie - z powodu awarii samochodu wybrałem rower - niestety teraz jest tak obłocony, że wygląda jak po zawodach MTB ;-)
W sobotę przed południem okazało się, że muszę być w niedzielę w Krakowie w pracy a niestety miałem awarię samochodu - musiałem wymienić klocki hamulcowe, tarcze i lewy tylni zacisk na tarczy więc postanowiłem pojechać do Krakowa rowerem.
Z Jasła do Pilzna miałem niestety boczny wiatr więc nie jechało się najlepiej, na szczęście od Tarnowa dostałem wiatr w plecy więc wykręciłem dość dobry czas - obecnie mój rekord na tej trasie. W Pilźnie minąłem dość dużą grupę szosowców ubranych w takie same koszulki - czy to aby nie była jakaś powracająca pielgrzymka? ;-)
Postanowiłem jechać krajową "czwórką" ponieważ nie miałem zbytniej ochoty na tłuczenie się po dziurawych bocznych drogach.
Odpoczynek zrobiłem sobie w Brzesku w centrum a Puszczę Niepołomicką przejechałem sprintem.