W końcu wyczyściłem Gianta i postanowiłem pojeździć z moją przyjaciółką - tak lajtowo - niedzielna wycieczka wzdłóż Wisły, gadu gadu, może jakaś kawa itp... Umówilismy sie na Kazimierzu o 13:30 wyjechaliżmy na ścieżkę i już na Dębnikach zaczęło lać, założylismy kurtki przeciwdeszczowe, wrócilismy na Kazimierz przeczekać deszcz, i wyjechaliśmy w stronę Dąbia. Oczywiście pogoda nie mogła nam dopisać - burzę przeczekaliśmy pod mostem niedaleko Galerii Kazimierz, na Placu Wolnica wypiliśmy kawę i każdy pojechał w swoją stronę. Nie ma to jak pojeździć od czasu do czasu na Escaperku ;-)
Jako, że prognozy pogody na niedzielę nie były zbyt optymistyczne (co rzeczywiście się potwierdziło) postanowiłem wracać do Krakowa z samego rana w sobotę, byleby wrócić w miarę suchy. W planach miałem przejazd bocznym drogami do Wojnicza ale niestety niebo był pochmurne więc postanowiłem nie marnować czasu na zwiedzanie okolic i pojechałem główną drogą z Jasła do Pilzna, później drogą krajową nr 4 do Tarnowa. Po drodze minąłem jakąś rowerzystkę z kuframi w kierunku Rzeszowa, zjadłem obiad w Tarnowie i znaną mi już drogą w kierunku Żabna dojechałem do Szczurowej, 5km od Szczurowej w Niedzieliskach odwiedziłem kolegę i pojechałem do Krakowa. Mimo słabej pogody udało mi się dojechać w pełni suchy do Krakowa :-)
We czwartek bylem w Warszawie na koncercie AC/DC, wrocilem do Krakowa okolo 4 nad ranem, wyspalem sie i mialem tak dobry humor, ze postanowilem rozladowac troche energii ;-) Wpadlem na pomysl, ze przyjade na rowerze do siebie na podkarpacie, odwiedze rodzine, a dodatkowo koystajac z tego, ze w Krakowie nie mam internetu a tu jest mam czas opisac moje rowerowe wycieczki. Najpierw pojechalem na Rybitwy pozalatwiac kilka spraw przed weekendem a poniej w Polske ;-) Postanowilem nie jechac zbyt ruchliwymi drogami wiec nadrobilem jakies 20km ale czego sie nie robi dla bezpieczenstwa :-) Za chwile sprawdze prognozy pogody na dzis i jutro bo mam zamiar wrocic do Krakowa rowniez na dwoch kolkach i z suchymi butami ;-)
Moja prywatna kapliczka w Puszczy Niepolomickiej ;-)
bTwinek w Szczurowej ;-)
Wjazd do Tarnowa od strony Zabna.
Ilez tu atrakcji maja w tym Tarnowie i nawet WC ;-)
Zdjecie z serii: "Czy to jawa czy sen? Co Ci przypomina widok znajomy ten" - Tuchow ;-)
Z tej samej serii co wczesniejsze - rynek w Ryglicach.
Doszedlem ostatnio do wniosku, ze noski sa dla dziewczyn ;-) wiec wylicytowalem na allegro pedaly Shimano SPD SL PD-R540 i buty Shimano SH-R076. Przesylka przyszla we wtorek, wiec od razu wykrecilem noski i zalozylem SPD. W teorii wiedzialem jak sie je wypina, wiec od razu postanowilem kuc zelazo puki gorace i wskoczylem na rower, zapialem buty i w droge, niestety teoria z praktyka zadka ida w parze - pierwsza proba wypiecia okazala sie nieudana... w panice postanowilem jak najszybciej sie zatrzymac i wypiac buty po zatryzmaniu, niestety po calkowitym zatrzymaniu zadzialalo bezlitosne prawo grawitacji, ktore spowodowalo spotkannie pierwszego stopnia z klombem na moim osiedlu ;-) Na lezaco w klombie nauczylem sie wypinac buty ale lekcja ta poskutkowala i do dzis gdy widze siniaka na nodze nie zapominam o wypinaniu butow ;-)
A moze mi ktos napisze jak najszybciej ustawic kat buta, zeby nie meczyly sie kolana, bo ja juz os tyodnia co chwile krece i prawie mi sie udalo ;-)
Zginela mi gdzies karteczka ze statystykami z poniedzialku - jak znajde to wpisze kilometry i maksymalny puls jak spadalem na klombik ;-)
W niedziele w koncu pogoda (prawie) sie ustabilizowala - wiec razem z moim kumplem Michalem (nie ma go na BS) postanowilismy popracowac nad kondycja. Umowilismy sie z samego rana pod Secesja (rog Wielickiej i Powst. Slaskich) i pojechalismy najpierw do Niepolomic, gdzie w Salonie z Lodami "Ambrozja" zjedlismy po kilka galek ;-) a pozniej Droga Krolewska przez Puszcze Niepolomicka prawie pod Bochnie gdzie Miska Ciocia zaprososila nas na pyszna zupke pomidorowa :-) Po zupce wrocilismy do Puszczy a z tamtad do Klaju, Szarowa, w Szarowie w lewo i wzdloz autosrady do Wegrzc Wielkich i do Krakowa. Na Rondzie Grunwaldzkim kazdy pojechal w swoja strone. Misiek ma zdecydowanie lepsza kondycje wiec wypruwalem sobie flaki, zeby za nim nadazyc a on pod gorke musial zwalniac zebym go dogonil ale od czego w koncu sa przyjaciele ;-) A wszystkim szosowcom polecam Puszcze Niepolomicka - maly ruch a calkiem dobra nawierzchnia :-)
Moj bTwinek na rozstaju drog w samym srodku Puszczy Niepolomickiej - w ktora tu teraz jechac strone? ;-)
Sciezka rowerowa w Puszczy Niepolomickiej.
Przejazd kolejowy w Klaju, Misiek i nasze rowery bTwinek i Trek a w drugim planie pociag relacji Rzeszow-Krakow.
Znowu pochmurno wiec postawilem nie wybierac sie za Krakow zeby nie zmoknac. Zmobilizowalem sie w konu wypelnic karte gwarancyjna bTwinka i odwiezc ja do Decathlonu na Zakopianke - najprosciej jak sie da czyli glownymi ulicami z NH, pozniej zaczalem zwiedzac Boek Falecki ale zaczelo kropic wiec sciezkami rowerowymi kierowalem sie do domu. W okolicy ronda Polsadu zaczelo ostro padac wiec przeczekalem ulewe na przystanku autobusowym i z zalem wrocilem do domu - z mojego planu ponad 100 kilometrow udalo mi sie wykonac niewiele ponad 40 :-(
W koncu ladna pogoda i wolne w pracy wiec wybralem sie na miasto. Pojezdzilem troche sam ale to nudne wiec zadzwonilem do Przemka i Mateusza i wybralismy sie pojezdzic wspolnie. Jako, ze ja przyjechalem na bTwinku to Ziomale byli zmuszni do jazdy po asfalcie ;-) Najpierw zaliczylismy kopce: Kosciuszki i Pilsudskiego a pozniej ZOO i klasztor oo. Kamedulow. Podjazd pod ZOO zaliczylem w 8:12 minuty - to byla moja pierwsza proba, ale czas niestety najslabszy z naszej trojki - musze jeszcze treche pocwiczyc ;-) Pozniej rozjechalismy sie w trzy strony swiata, chlopaki do domow a ja na kilka okrazen wzduz Bloni co by popraic statystyki ;-)
"Slimak, Slimak pokaz rogi..." - po powodzi na sciezkach rowerowych wybuchla inwazja slimakow.
Kopiec Kosciuszki - zabezpieczony po majowych ulewach.
Klasztor oo. Kamedulow - od lewej rowery: moj, Mateusza i Przemka.
We wtorek rano zainstalowałem na moim bTwinku pulsometr Sigma PC 15, w związku z czym należało go przetestować.
Udałem się na Błonia, zrobiłem kilka kółek i postanowiłem zadzwonić do Mateusza, on zadzwonił do Przemka i razem wyskoczyliśmy na tor kajakowy a później do Tyńca.
W Tyńcu zadzwonili do mnie z pracy, że następnego dnia muszę wyjechać służbowo do Jeleniej Góry na kilka dni, co wiąże się z tym, że nie mogę pojeździć na rowerze do końca tygodnia więc nie wiem czy uda mi się zrobić w maju więcej kilometrów od Kajmana ;-)
Ale mimo tego, że nie mam okazji pojeździć, w Jeleniej Górze przytrafiła mi się wielka niespodzianka - spotkałem pewną piękną i sympatyczną osobę, z którą nie omieszkałem zrobić sobie zdjęcia - kto jest zapalonym rowerzystą powinien od razu ją rozpoznać - dla tych którzy nie wiedzą kto to podpowiem, że ma na imię Maja :-)
Nie ma nic fajniejszego niż popedałować sobie w niedzielne popołudnie - z takiego założenia wyszedłem dziś po obiedzie i postanowiłem pojeździć, szczególnie, że nawet sytuacja na niebie nie wyglądała najgorzej...
Po wczorajszym dystansie na dziś zaplanowałem lekką, łatwą i przyjemną trasę turystyczno-krajoznawczą, taką, żeby jeszcze kilkoma fotkami pochwalić się Eli i Piotrkowi.
Zaplanowałem dwa cmentarze wojenne, dwa kościoły, w tym jeden zabytkowy drewniany, w planach miałem również dworek Marii Konopnickiej w Żarnowcu (Ci, którzy chodzili do szkoły zanim Roman G. został ministrem edukacji wiedzą, że to ta od "Na jagody" ;-), Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce i Pustelnię Św. Jana w Dukli a później powrót malowniczą drogą z Dukli do Nowego Żmigrodu, dalej na Folusz i do domu - w sumie miało wyjść niewiele ponad 100km ale zakładając, że wycieczka miała trwać do wieczora był to całkiem przyjemny dystans.
Najpierw zwiedziłem Cmentarz Ofiar Terroru Hitlerowskiego w Warzycach - jakieś 2.5km od mojego domu, później udałem się dla odmiany na Cmentarz Jeńców Radzieckich Zamordowanych przez Hitlerowców - to jakieś 5km od mojego domu.
Wstyd się chwalić, ale prędkość maksymalną tego wyjazdu - 62.98 uzyskałem w terenie zabudowanym w Bierówce ;-)
Po cmentarzach przyszedł czas na kościoły - Kościół pw. św. Marcina w Szebniach z 1605 roku z modyfikacjami w 1894 i Sanktuarium Matki Bożej Zawierzenia w Tarnowcu.
Jak już zwiedziłem cmentarze i kościoły postanowiłem wyrwać się z zadumy i udać do Żarnowca do dworku Marii Konopnickie, więc z Tarnowca przez Potakówkę pojechałem do Jedlicza, w Jedliczu skręciłem na Chlebną, ale w Porębach nie było oznaczenia drogi na Żarnowiec więc przeoczyłem zakręt i dojechałem do Łubna Szlacheckiego, tam już zupełnie nie było, żadnych oznaczeń, a że pierwszy raz zawitałem w te rejony i to na dodatek bez mapy na rozstaju dróg pojechałem w prawo. Jak dojechałem do Łajsc - a Łajsce wszyscy znają bo tam swego czasu zlokalizowana była najbardziej popularna w całym powiecie dyskoteka "Maxim" coś jak Energy 2000 tylko -1999 więc zorientowałem się, że jadę w złym kierunku, zrobiłem nawrotkę i zacząłem mknąć w kierunku Zręcina z myślą, że jeśli nie trafię do Żarnowca to chociaż tą Bóbrkę i Duklę zaliczę...
No i wtedy się zaczęło - w Żeglcach zaczęło padać, na szczęście wieś cywilizowana - mają przystanek PKS, w którym nawet dach nie przecieka więc postanowiłem przeczekać co by znowu nie chlipać butami... i tak sobie leżałem prawie dwie godziny na tym przystanku i tylko coraz gorzej lało a o odwrocie nie było mowy bo nad Tarnowcem słyszałem grzmoty piorunów... do wyboru miałem albo czekać w nieskończoność albo jechać w mega ulewie... więc wybrałem tą trzecią opcję - zacząłem wydzwaniać do wszystkich kumpli z Krosna, którzy posiadają samochody kombi - coby się mój bTwinek zmieścił - jeden kumpel jak na złość w Krakowie, drugi w Rzeszowie ale jak to się mówi "do trzech razy sztuka" - trzeci odnalazł mnie w środku ulewy na przystanku w Żeglcach, spakowaliśmy bTwinka do bagażnika i tym oto sposobem znalazłem się cały i suchy w domu :-)
A teraz zaczynam się rozglądać za jakimś odzieniem na sytuacje takie jak dzisiaj bo jak wyjadę gdzieś, gdzie nie będę miał znajomych to będę musiał nawet i dwa dni na przystanku koczować ;-)
A oto kilka fotek z dzisiejszej wycieczki:
Cmentarz Ofiar Terroru Hitlerowskiego w Warzycach 1939-1944. W latach 1940-1944 w lasach warzyckich odbywały się liczne egzekucje dokonywane przez policję i Gestapo z Jasła. Na tym cmentarzu spoczywa około 5000 osób. W 32 mogiłach zbiorowych pochowani są Polacy - mieszkańcy powiatu jasielskiego.
Cmentarz Żołnierzy Armii Radzieckiej w Bierówce. We wsi Bierówka zginęło z rąk okupanta niemieckiego ok. 4000 żołnierzy i oficerów armii radzieckiej wziętych do niewoli. Jeńcy, którzy zostali wymordowani pochodzili z obozu jeńców istniejącego w latach 1942-1944 we wsi Szebnie.
Zabytkowy kościół w Szebniach. Kościół pw. św. Marcina zbudowany w 1605 roku, ostatecznie przebudowany w 1894 roku a remontowany po II wojnie światowej. Kościół ten znajduje się na podkarpackim szlaku architektury drewnianej.
Sanktuarium Matki Bożej Zawierzenia w Tarnowcu.
Przystanek PKS w Żeglcach. Smutny koniec mojej wyprawy - niestety ostra ulewa nie pozwoliła mi kontynuować wycieczki - telefon do przyjaciela i resztę wycieczki kontynuowałem już w samochodzie ;-)